Stefan przeżył dwie wojny światowe, z których ta druga wbiła mu się szczególnie w pamięć. Tuż po obchodach swojego stulecia podzielił się z nami wspomnieniami i spostrzeżeniami na temat okupacji i sytuacji panującej wówczas w Koniówce. Wiek zezwalał mu mówić bardziej otwarcie, więc fakty, które nigdy wcześniej nie ujawniał, przedstawiał z wielką swobodą. Opisał trudne dzieciństwo bez ojca. Mówił o swoim szwagrze, Tomaszu Harbucie, który był znany z sympatii do ruchu oporu w czasie wojny. Opisał jego śmierć w 1943 roku, osoby jej winne, pochówek, powtórny pochówek i problemy z tym związane. Streścił swoje dyżury w przymusowej służbie dla Niemców w Zakopanem, które polegały na wyrębie drzewa w Kuźnicach i transporcie własnymi środkami do stacji kolejowej. Jako naoczny świadek, zrelacjonował ponownie ostatnie chwile amerykańskiego bombowca, który rozbił się we wrześniu 1944 roku na śtrece. Wreszcie mówił o Rosjanach, którzy znaleźli zakwaterowanie w poszczególnych domach w Koniówce. Mówił o ich zachowaniu i wymaganiach wobec mieszkańców Koniówki. Z łezką w oku wspominał swoje małżeństwo i rosnące dzieci, z chęcią wybrał się ze mną na śtrekę i place, gdzie objaśniał sposób pozyskiwania torfu.
Stefan Leja żył 104 lata, zmarł zaopatrzony świętymi sakramentami w szpitalu. Był spokojnym, sprawiedliwym, uczynnym i pracowitym człowiekiem. Rodzina pożegnała go 11 lutego 2015 na cmentarzu parafialnym w Chochołowie.
Bogusław Zięba, Koniówka 20.02.2015