Przed laty ciągnął ją za sobą uszkodzony amerykański bombowiec, którego koniec miał nastąpić na polach w Koniówce, teraz ciemna linia poszarpanych chmur uwydatnionych na tle niebieskiego nieba ułożyła się dokładnie na linii przelotu tegoż samolotu. Nikt tego nie zauważył.
13 września 1944 roku zza Babiej Góry wyłonił się wielki samolot i niebezpiecznie pędził w stronę Trsteny. Najwyraźniej był uszkodzony, gdyż szybko obniżał lot i znaczył złowieszczy ślad na niebie. Jeszcze przed Chyżnem ostro zawrócił i skierował się w stronę Piekielnika. Na niebie pojawili się nagle pierwsi spadochroniarze, a gdy samolot za Piekielnikiem przeszedł w długi łuk w stronę Koniówki, wyskakiwali następni.
Pierwszych pięciu uratowali odważni mieszkańcy Orawy, którzy działając instynktownie i ryzykując życie udzielili lotnikom pomocy i schronienia w swoich domostwach. To wielkie czyny i niesamowite bohaterstwo, z których powinniśmy czerpać i w należyty sposób o nich pamiętać. Dziś miały przypomnieć nam o tym ciemne rozwichrzone pasmo chmur i uroczyste odsłonięcie pomnika „Ocaleni dzięki Odważnym”.
Jak wspomniałem wcześniej, obłoków nikt nie zauważył, gdyż wszyscy uczestnicy zwróceni byli w stronę obelisku i prowadzących uroczystości. Chmura tymczasem rozciągała się za ich plecami od Chyżnego po Piekielnik. Ja stałem z boku i kątem oka wychwyciłem ten „wybryk” natury, który od razu uznałem za znak, tym bardziej, że pasmo pojawiło się dokładnie o tej samej porze, jak przed laty, gdy nurkował tu amerykański bombowiec. Lotnicy byli z nami.
Uroczystość przebiegała w zaplanowany sposób i ku zadowoleniu organizatorów, choć tu i ówdzie można było dopatrzeć się małych nieporozumień. Dobrze jednak wiemy, że w takich przypadkach zbawieniem staje się improwizacja, co tutaj też miało miejsce i ogólne podsumowanie uroczystości napawało zadowoleniem i zadośćuczynieniem. Pojawiła się jednak jeszcze jedna czarna smuga nad Orawą, której równie jak poprzedniej - nikt nie zauważył!
Kiedy gromada decyduje się na akt upamiętniający wydarzenie historyczne, musi zadbać o jego dokładną analizę i przedstawienie jak najdokładniej faktów, nazw i nazwisk ludzi z tym związanych. Niestety tablica wkuta w piedestał obelisku zawiera wiele błędów, które powinny być poprawione, inaczej jest to wypaczenie historii, a wzorowo przeprowadzona uroczystość staje się farsą. Dwie pierwsze smugi rozpłynęły się w powietrzu, trzecia jeszcze wisi nad Orawą.
Bogusław Zięba, Koniówka 17.09.2014