Bliższe nam czeskie i śląskie wykopaliska to płótna sprzed ponad 20 tys. lat no i oczywiście te najbardziej znane, jak całuny rzymskie i bandaże egipskie do chowania i mumifikowania zmarłych. Widać stąd, że len był w powszechnym użytku na połaciach kilku kontynentów i ceniony przez wiele kultur i różne narody.
Jego uprawę, siłą rzeczy poznali także górale, a produkty lniane, które były przez nich wykonywane miały miano bardzo trwałych i dzięki temu wędrowały nawet daleko poza Tatry. Największe wzięcie płótna góralskie miały nad Adriatykiem, szczególnie w portach Chorwacji, gdzie służyły do produkcji żagli. Górale docierali tam przetartymi szlakami przez Budapeszt i Wiedeń, a na miejscu sprzedawali lub wymieniali płótna za egzotyczne towary. Jednym z nich, według opowiadań najstarszych mieszkańców, miały być kostki - muszelki zdobiące kapelusz góralski.
Uprawa
Nie ustalono do tej pory, czy ktokolwiek z mieszkańców Koniówki odważył się wówczas na podróż do Chorwacji, ale wiemy, że dzianiny i powrozy lniane produkowano tu jeszcze na początku lat 80-tych XX wieku. Oczywiście nie wszyscy pamiętamy te czasy, ale do dziś wiemy, że tzw. “mocydła” były na Kamieńcu i Między Wodami albo, że jeden z procesów obróbki lnu to “cesanie”.
Ale w jaki sposób i gdzie uprawiano len w Koniówce i jaki był przebieg prowadzący do ostatecznych wyrobów lnianych jak powrozy, worki, chusty, portki, czy koszule i bluzki?
Przede wszystkim znaczenie miał wybór i przygotowanie miejsca pod uprawę. Aby len i końcowy produkt były jak najwyższej jakości, należało zmieniać poletko co dwa - trzy lata, gdyż uprawa na jednym miejscu groziła rodzeniem się grzyba, co prowadziło do gorszej jakości lnu i mało obfitych zbiorów. Tę samą zasadę stosowano w odniesieniu do pozostałych zbóż lub roślin okopowych. Len rozwija się słabo na podłożu torfowym, które w Koniówce rozciąga się wzdłuż lewego biegu rzeki Czarny Dunajec. Z tego względu w większości uprawiany był na prawym brzegu głównego nurtu na południowym krańcu wioski.
Tu należy wspomnieć, że ówcześnie nurt Czarnego Dunajca w połowie drogi między Chochołowem a Koniówką rozchodził się na dwie płytkie części, które łączyły się i spiętrzały wodę dopiero na wysokości mostu w Koniówce. Utworzona w naturalny sposób obszerna wyspa 1/0,5 kilometra, znana jako obszar Między Wodami, była miejscem wypasu i przepraw przez rzekę, a także uprawy i pierwszej obróbki lnu. Kształt wyspy utrzymywał się w nie zmienionej formie do początków XX wieku, kiedy to prawa gałąź nurtu zaczynała wysychać z przyczyn naturalnych i działalności człowieka. W korycie pozostał jednak mały strumyczek, który do dziś uzupełniany jest przez źródła wypływające ze starego osuwiska nad jego prawym biegiem.
Przygotowania pod zasiew lnu rozpoczynano na jesień orając ziemię w celu wyniszczenia chwastów i stworzenia możliwości nagromadzenia jak największej ilości śniegu (wody) między skibami. Pierwsze roztopy na wiosnę kolejnego roku były sygnałem do bronowania aby zatrzymać parującą wodę i wyrównać pola pod zasiew. Najpóźniej w tym samym czasie pole należało uzdatnić gnojówką. Niektórzy robili to późną zimą, gdy śniegi leżały jeszcze na polach.
Siew nasion odbywał się dość wcześnie, przeważnie w okresach wiosennych przymrozków. Wykorzystywano w ten sposób naturalną odporność ziaren lnu na niskie temperatury, unikano ataku szkodników we wczesnej fazie rozwoju i, w związku z tym, że uprawę lnu traktowano jako zajęcie uboczne, można było ruszyć z jego uprawą przed głównymi pracami gospodarskimi na wiosnę. Dodatkowym powodem wczesnego siewu była pierwsza obróbka zebranego plonu, który wymagał na przemian suszenia, moczenia i trzepania jeszcze w ciepłym klimacie.
Okres między siewem i kwitnięciem wypełniany był pielęgnacją pola, która polegała na pieleniu chwastów i kruszeniu sklejonej górnej warstwy ziemi. Kwiaty lnu jawiły się między trzecim, a czwartym miesiącem od zasiewu, co było znakiem, że zbliża się okres zbioru. Ten odbywał się najdalej dwa tygodnie po kwitnięciu.
Zbiór i wykorzystanie
Len wyrywany był ręcznie z korzeniami, sortowany i odkładany na leżąco do pierwszej fazy suszenia. Sortowanie było wstępnym przygotowaniem, które wyodrębniało łodygi o tej samej długości, natomiast pierwsze, dwu,- trzydniowe leżakowanie miało nadać suszonym łodygom prosty kształt. Kolejny etap to suszenie w snopkach, po którym następowało “rafanie”, czyli oddzielanie nasion od łodygi za pomocą specjalnych grzebieni.
Kolejny etap miał miejsce we wspomnianych wyżej “mocydłach”. Była to, najpierw idealnie płytka i spokojna prawa odnoga rzeki, potem jeszcze lepiej przystosowany do moczenia strumyk leniwej i ciepłej wody, której bakterie z łatwością rozpuszczały klej łączący włókno i paździerz łodygi. Len układało się tu w wodzie przy brzegu i obciążano kamieniami. Gdy po tygodniu barwa włókien zmieniła kolor na bardziej jasny, len składano ponownie do suszenia czekając z następną fazą obróbki do skończenia innych prac polowych i zajęć na gospodarstwie.
Międlenie i trzepanie konieczne było do oddzielenia odklejonej paździerzy. Międlenie było łamaniem paździerzy w międlicy wykonanej z trzech równolegle do siebie ułożonych deseczek, z których środkowa zawieszona była jednym końcem na osi wmontowanej do dwóch pozostałych i wciskała między nie włókna lniane układane w poprzek przyrządu. Trzepanie, przeważnie “kijonkom” ostatecznie oddzielało paździerz od włókna, które mogło w tym stadium być poddane “cesaniu” za pomocą szczotek utworzonych z deski i ponabijanych na wylot gwoździ oraz sortowaniu pod względem grubości i jakości przyszłych nici i płócien.
Jak widać pozyskiwanie włókien lnianych było długotrwałe i rozciągało się prawie na cały rok. Było też skomplikowane, gdyż kolejność wykonywanych etapów musiała następować w odpowiednim czasie i bezwzględnie jeden po drugim. Ominięcie choć jednej czynności lub nie dokładne jej wykonanie prowadziło do zniszczenia włókien lub miało wpływ na jakość i trwałość płótna.
Post Scriptum
Prześledźmy teraz dalszą drogę lnu do ostatecznego wyrobu. Oporządzony w postaci nieforemnych strzępów lub kłaków len podlegał kolejnej przeróbce na tzw. warculi (kołowrotek góralski), której zadaniem było przędzenie i nawijanie nici na wrzeciono. Odbywało to się zazwyczaj w okresie zimowym, w którym następowała kolejna obróbka – tkanie. Tkano płótno cienkie na koszule, grubsze (paceśne) na chusty, prześcieradła, kalesony (gacie) oraz zgrzebne na worki.
Długość płócien miała 20 miar (1 miara ok. 60 cm), a szerokość 70 cm. Na wiosnę gotowe płótna rozkładano najczęściej nad potokiem i polewano wodą w celu wybielania, by po kilku dniach przystąpić do szycia ostatecznych wyrobów. Worki, chusty i gacie były proste w produkcji, natomiast koszule wymagały nieco lepszego kunsztu, bo musiały być odpowiednio skrojone i na góralską modę dodatkowo wyhaftowane.
Gdy wdziewano pierwszą koszulę na wiosnę, w ziemi kiełkowały już kolejne ziarenka lnu.
Bogusław Zięba, Koniówka 03.06.2014